W dzisiejszych czasach muzyka
niezależna wypracowała sobie świetną pozycję w internecie. To
właśnie sieć jest najlepszym medium promowania swojej twórczości,
komunikowania się z odbiorcami i dystry-buowania muzyki. By trafić
do sporego grona publiki nie potrzeba znajomości w „muzycznych”
stacjach telewizyjnych i rozgłośniach radiowych. Młodzi artyści sami zajmują się promocją swojej muzyki, tym samym stając się podmiotami kodowania przekazu, którym jest ich twórczość.
To jak zostanie ona odebrana, jak dobrze się przyjmie „w
środowisku” zależy tylko od nich. Spora część będzie miała do zaoferowania tylko swoją muzykę, którą będzie mogła umieścić
za pomocą różnych portali społecznościowych i nie tylko, inni ubiorą swój przekaz w bardziej
rozbudowany sposób.
Porównując działalność muzyków
wykształconych jak i muzyków-amatorów, chciałbym zwrócić uwagę na różnicę, a być może i wspólne cechy w podejściu do
kodowania. Zastanawiająca jest kwestia tego, czy kodowanie muzyki,
tworzonej przez uczniów szkół muzycznych jest trudniejsze niż
artystów, którzy swój warsztat formowali w zaciszu swojego pokoju. Które środowisko śledzi skrupulatniej trendy w propa-gowaniu muzyki i wykorzystywaniu nowych narzędzi do jej rozprzestrzeniania.
Jakie oczekiwania mają jedni i drudzy
od odbiorców? Czy muzyka jako przekaz ma być hegemoniczna,
odbierana w taki sposób jak założył sobie autor? Czy sposób
kreowania jej na koncertach, w informacjach prasowych czy
publikacjach internetowych ma wymagać od słuchacza podporządkowania
się wizji nadającego? Tego będziemy chcieli się dowiedzieć w
ramach naszego projektu.
Wydaje mi się, że muzyka musi być
dziś przekształcona, zakodowana by stać się wydarzeniem
komunikacyjnym. To w jaki sposób zostanie ona pokazana odbiorcy,
zachęci go do jej zgłębiania, definiowania. Rynek, dzięki
internetowi, jest przesycony twórcami. Sytuacja ta wymusza niejako
potrzebę przedstawienia swojej muzyki w sposób niekonwencjonalny. Z
mojego punktu widzenia, muzycy-amatorzy wydają się zdawać sobie z
tego sprawę w większym stopniu, lepiej znając „reguły”
działania, nie bojąc się zaryzykować, pozwolić sobie na
eksperyment. Muzycy kształcący się, bądź wykształceni trudniej
wyzbywają się przyzwyczajeń, którymi przesiąknęli. Na ile moje
wrażenia są zgodne z prawdą, chciałbym przekonać się w
najbliższym czasie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz